Madryt, 1 września
2012r.
- Jezu, spóźnię
się! Pierwszego dnia szkoły! – krzyczała dziewczyna biegając po całym domu. –
Gdzie są moje… ?!- nie skończyła bo wpadła z impetem w swojego starszego
brata, przewracając ulubiony wazon matki. – Szlag! Buty! Gdzie są moje buty! –
wykrzyczała Ikerowi w twarz. Zaraz po tym pobiegła szybko schodami do swojego
pokoju.
- Natalie do
cholery ..! – przerwał mu dość głośny trzask zamykania drzwi pokoju.
Po 5 minutach
zeszła już ze spokojem i z butami.
- Natalie, jeśli
nie ogarniesz się w ciągu tej minuty, jedziemy bez Ciebie! Rozumiesz! –
krzyczał.
- Przestańcie do
cholery! Nie zachowujcie się jak dzieci. – dodała już spokojniej czarnowłosa
kobieta o wyraźnie zarysowanych kościach policzkowych, w jednej ręce trzymając
teczkę z dokumentami a w drugiej klucze od mieszkania. – Iker idź do samochodu.
A ty Natalie ładnie za nim. Tak? – spytała, mierząc ich wzrokiem. – Dobrze,
Jezu już idziemy. Po co te nerwy? – wydukali wychodząc.
Sara podążyła za
nimi szybkim krokiem. Popędzając ich co krok. Wsiedli do czarnego bmw, Iker
nerwowo odpalił auto, ruszył gazując. W końcu znaleźli się na drodze głównej
prowadzącej na uczelnie, nie byle jaką, najlepszą w całym Madrycie, uczelnię,
która specjalizowała się w jednej dziedzinie mianowicie – prawie. Natalie
wybrała właśnie tą uczelnię jako ostatnią wole jej rodziców. Oboje zginęli w
katastrofie lotniczej. Chcąc uczcić ich śmierć podjęła właśnie taką a nie inną
decyzję. Oczywiście Iker razem z Sarą wspierali ją na każdym kroku.
Mimo licznych
kłótni Natalie kochała swojego brata najbardziej na świecie. Dla Ikera była
równie ważne. Chronił ją przed wszelkimi problemami, co nie bardzo jej służyło.
W końcu była już dorosła, musiała wydorośleć, wziąć życie w swoje ręce, ale jak
miała to zrobić z wiecznie troszczącym się o nią starszym bratem? Trzeba
tu wspomnieć o tym, że za życia ich rodziców
stosunki między nimi różniły się diametralnie. Śmierć bliskich zbliża. Tak było
i z nimi. Tragedia przybliżyła ich do tego stopnia, że wciąż razem mieszkają i
są za siebie odpowiedzialni. Do tego wszystkiego dochodzi dziewczyna, wielka
miłość Ikera – Sara, która jako jedyna kontroluje rodzeństwo Casillas.
- No to jesteśmy. –
przerwał niezręczną ciszę Iker. Natalie tylko spoglądała na wielki budynek Uczelni.
Na każdym robił wielkie wrażenie, był jednym z celów wielu wycieczek
turystycznych. Nawet mieszkańcy Madrytu nie przechodzili obojętnie koło
budynku. Miał w sobie coś co przykuwało uwagę każdego. Tylko nie Natalie. Nie
czuła niczego wyjątkowego. Budynek jak budynek. – myślała. Kierunek też
przeciętny. Tylko jedno ją tu trzymało – wola rodziców.
- A więc idę,
życzcie mi powodzenia. – powiedziała dziewczyna, otwierając drzwi samochodu.
Zawahała się przez chwilę. – Aha. Bądź po mnie punkt 15 i ani minuty później. –
zagroziła kierowcy. W odpowiedzi otrzymała jedynie śmiech Ikera. Natalie
wysiadła z auta i niepewnym krokiem ruszyła w stronę Uczelni. W końcu tu spędzi
kawał swojego życia. Spojrzała jeszcze ku górze, aby słońce mogło oświetlić jej
twarz. – Dasz radę, dasz radę. – powtarzała w myślach. Powolnym krokiem
podeszła do drzwi, nacisnęła klamkę, wzięła głęboki oddech i jeszcze odwróciła
się za odjeżdżającym samochodem brata. Otwierając drzwi miała ochotę uciec stąd
jak najdalej. Jednak już nie było odwrotu. Weszła do budynku, próbując znaleźć
główną aulę, na której miało się odbyć uroczyste rozpoczęcie roku akademickiego.
Nie szło jej to najlepiej, uczelnia była tak duża. Każde drzwi do każdej sali wyglądały
identycznie. Dodając sobie w myślach otuchy, zamyślona wpadła na kogoś. Kogoś wysokiego,
o czarnych włosach, pociągłej twarzy i tym błysku w oku. Od razu rozpoznała tą
twarz. Był to nie kto inny jak Tomas Mejias,
kolega Ikera. Rezerwowy bramkarz Realu Madryt. Znała go tylko z widzenia, gdyż
często z przymusu spędzała czas na stadionie Królewskich czekając na starszego
brata. Nie przepadała za tym, ale nie miała jakiegoś większego wyboru.
- Przepraszam. Nie
zauważyłem Cię. – powiedział chłopak. - Natalie? – zapytał, bardziej stwierdzając.
- Cześć Tomas.
Wybacz ale trochę się spieszę, już jestem spóźniona. – mówiąc to spojrzała na
zegarek. – Muszę szybko znaleźć aulę. Nie wiesz przypadkiem, którędy to?
- Przypadkiem,
wiem. – uśmiechnął się przyjaźnie. – Właściwie to też właśnie tam zmierzałem,
tylko Tobie pomyliły się kierunki. Palcem wskazał na drzwi z napisem „Aula” –
To dokładnie tam. – dodał. Natalie wyraźnie się zawstydziła widząc ten napis.
Złapał ją delikatnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. – Chodź, bo zaraz nas
tam nie wpuszczą. Weszli w ostatniej chwili. Zajęli miejsca gdzieś na końcu sali,
usiedli koło siebie, czekając aż w końcu nadejdzie chwila rozpoczęcia. Cała uroczystość
trwała może nie dłużej niż 2 godziny.
Po zakończeniu uczniowie
z wyraźną ulgą opuścili mury Uczelni. Na ich szczęście zajęcia rozpoczną się dopiero
po weekendzie. Mimo, że to dopiero początek roku, zapowiedziane zostały już
pierwsze testy. Studenci postanowili więc zorganizować wieczorem wyjście integracyjne
w celu zapoznania się i zrelaksowania przed długim rokiem. Wszyscy wyrazili
chęć na spotkanie. Natalie miała tylko nadzieję, że jej nad opiekuńczy brat zgodzi
się bez problemów. Jednak teraz miała większy kłopot, co zrobić z wolną
godziną? Co miała robić, zanim jej brat raczy się pojawić o umówionej godzinie
na parkingu? Stojąc tak na chodniku nawet nie zauważyła jak obok niej pojawił
się niespodziewanie Tomas. Lekko się wzdrygnęła czując czyjś oddech na plecach.
Odwróciła się dosyć gwałtownie, co wywołało śmiech u chłopaka.
- Weź mnie tak nie
strasz, mało zawału nie dostałam. – powiedziała ze śmiertelną powagą.
- O przepraszam
Pani, może da się Pani zaprosić na kawę w ramach rekompensacji tego zdarzenia. –
powiedział poważnie, na co oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Chyba nie mam
innego wyjścia, i tak mam wolną godzinę, więc prowadź o Panie. – powiedziała z
uśmieszkiem. Ruszyli ku centrum Madrytu. Droga zajęła im nieco ponad kwadrans.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Znaleźli przytulną kawiarenkę przy mało
ruchliwej uliczce. Zaszyli się tam na długi czas. Długo rozmawiali, na
wszystkie tematy. Rozmawiali jakby się znali od zawsze. Jak para starych przyjaciół.
Było im dobrze, Natalie nawet nie zauważyła kiedy minęła 15. Czas płynął, kawa
została wypita a oni wciąż rozmawiali.
Komentarze karmią wenę.